poniedziałek, lutego 26, 2007

marrakesh, dzien drugi, a w sumie trzeci :)

Meczaco przebiega spokojny wypoczynek, i dosc drogo jak na niedrogi. Od rana przemierzamy wzdluz i wszerz medyne, zdazylismy sie tez wypuscic poza jej granice gdzie koegzystuje oaza palm zamieniona w wysypisko, obok przeuroczego drobnego ogrodu w ktorym mozna odetchnac swierzym powietrzem (co jest nielada frajda po przejsciu przez pelne smogu ville nouvelle). Mielismy okazje widziec rozmowe dwoch osobnikow wymachujacych sobie przed oczami nozami [aczkolwiek wygladaly one bardziej jak noze do chleba niz kindzaly], a ja coraz bardziej zniechecam sie przewodnikow, ktorzy tylko czekaja na kontakt wzrokowy by 'pomoc dotrzec' dokadkolwiek. A wszystkie drogi prowadza do Dzamaa el-Fna. Tymczasem udajemy sie po siescie na jakis posilek i nacieszyc sie nocnym zyciem Marrakeszu przed jutrzejsza wyprawa w nieznane [a konkretnie na subsaharyjskie oazy]. Dozo :)

Brak komentarzy:

Piotr Jackal Szmitkowski - jackalski blog Justyna Anna Kalmus - strona domowa kalmusowo Kot Joshua Swinki Morskie Adas Marys Atenska blog