
Postanowilismy ugryzc tematy arabskie od drugiej strony. Zaczynamy od Maroko. Kraju Berberow.
Przygotowania do podrozy zaczelismy od... zakupu biletow. Tym samym pozbywajac sie srodkow do zycia do konca miesiaca :)
Z niepoplaconymi rachunkami, podekscytowani czekamy na dzien wylotu. Tym czasem musimy zdobyc pieniadze na rachunki i chocby pierwszy tydzien pobytu. Bedzie ciekawie. Strasznie boje sie ze nie wyrobimy sie finansowo lub ze cos pojdzie nie tak. W dalszej kolejnosci boje sie pogody - Maroko, jakkolwiek nie brzmialoby to 'cieplo', nie jest uroczym tropikalnym rajem. A przelom lutego i marca nie jest najcieplejszym z okresow. Juz wiemy ze nie ma co sie pchac w gory Atlas, gdzie panuja w tym czasie temperatury zerowe. Ale i tak, magia nazw takich jak Casablanka, Marakesz, Fez, rozbudza nasza fantazje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz