niedziela, lutego 25, 2007

Pierwszy dzien i Marrakech

Podroz, pomijajac lotnisko w Paryzu przebiegla bardzo sympatycznie ale bardzo bardzo szybko.
Spozniona taksowka, kantor ktory otwierali 5 minut po zamknieciu gate'a. Firmy panstwowe nie powinny sie dziwic ze banrutuja. Kasjer na dworcu przy lotnisku w Casablance sprzedal 2 bilety po 35 dh za w sumie 30. Ale to byl ostatni tubylec ktory nie probowal nas orznac na kase. Od tej pory zgodnie z przewidywaniami przyciagamy wszelkiego rodzaju artystow, zebrakow, zaklinaczy wezy i 'przyjaznych/pomocnych/przewodnikow'. Oczywiscie za odpowiednia cene. Placimy za wszystko jak za zboze jesli nie ma etykietki ktora wyraznie mowi ile co kosztuje. A jest to rzadkosc. Cena potrafi startowac w dziesiatkach euro, by szybko zejsc do dziesiatek dirhamow. Chociaz wiemy ze tubylcy placa i tak 1/5 lub mniej za wszystko. Pierwszy dzien byl podroza zakonczona targu Dzarmaa al-Fna w Marakeszu, ktory wieczorem zamienia sie w jeden olbrzymi bufet. Kuchnia jest dosyc zaskakujaca, czasem pozytywnie czasem mniej. Ogolnie brak szczepien troszke mnie niepokoi, poniewaz higiena tutaj zdziebko szwankuje. Tymczasem wracamy do zwiedzania i zapominania co mielismy napisac na blogu [tak jak to mialo miejsce w tym poscie :)]

Brak komentarzy:

Piotr Jackal Szmitkowski - jackalski blog Justyna Anna Kalmus - strona domowa kalmusowo Kot Joshua Swinki Morskie Adas Marys Atenska blog